Z dnia na dzień, lub bardziej precyzyjnie – z sezonu na
sezon, coraz bardziej tęsknie za magicznym słowem : „W Y B Ó R”. Bo o to się właśnie rozchodzi,
że od dłuższego czasu wyboru nie mam kiedy penetruję wszystkie wieszaki w
sklepach. Wszystko co oferują klientom sklepy,
zwane potocznie sieciówkami, to wciąż powtarzające się wzory i kolory i bla bla
bla … Niestety, ale nawet cenowo pozostają chyba w jakiejś zmowie, bo ni grosza
mniej nie spuszczą za zielone spodnie.
Nie mam pojęcia kogo powinno się obwiniać za taki przebieg
sytuacji. Projektantów, pracujących dla w/w sieciówek, młodzież, która ślepo (
bo przecież gdyby miała oczy to tego problemu by nie było ) kupuje, kupuje i
lansuje trendy czy Internet, głoszący wszem i wobec, że miętowa sukienka to
absolutny must have, i kto się nie zaopatrzy ten zostanie ośmieszony że takowej
nie posiada a posiadać powinien. A że
wina nigdy po jednej stronie nie leży, oto mamy pokaźną ławę oskarżonych,
którzy uprowadzili indywidualizm.
Pierwsze ‘ale’ skierowane do sieciówek : ogarnijcie się !
Czy doszło już do tego, że w branży ubraniowej działają szpiedzy ? Hmm… UK ma
swojego Bonda, ale tam nikt nie narzeka że w każdym sklepie takie same koszule
w kropki. Może więc to goście od Matrixa wkradają się w umysły projektantów i
jak przystało na zawodowych hakerów rozsyłają pomysły po wszystkich sklepach na
całym świecie. Jak na razie idzie im to całkiem sprawnie, bo żaden sklep nie
sygnuje się innymi wzorami na majtkach niż pozostałe. Co więcej, w kolekcjach
nie ma nic charakterystycznego. Czy producenci znają w ogóle takie słowo ? Ja
znam, i bardzo mnie to boli, że żyje tylko w mojej głowie, a nie w szafie w
postaci torebki albo kapelusza.
Drugie ‘ale’ z wykrzyknikiem skierowane do młodzieży :
ogarnijcie się ! Szlag może trafić człowieka spacerującego sobie spokojnie
deptakiem, kiedy z każdej strony nadchodzą osoby w creepersach, skórzanej
kurtce z ćwiekami, i spodniach zrobionych z amerykańskiej flagi ( toż to
profanacja jest ! ). Kumulacja wszystkiego w jednym miejscu powoduje
natychmiastowy odruch wymiotny i pomieszanie zmysłów, czy nadal jesteśmy w
Polsce czy już w Chinach. Rozumiem oczywiście, że nosicie to co zaserwują Wam
sieciówki, co powoduje, że problem się zazębia jak w kole Dharmy, ale Bóg
stworzył też krawców i dal im mądrość i talent do tworzenia małych dzieł sztuki
za adekwatną zapłatą, która jest wprost
proporcjonalna do nowej pary jeansów z Levi’sa. Czyli jednak jakiś wybór
istnieje. Dorzucając jeszcze do tego szeroki asortyment second handów mamy
całkiem duży wybór, z którego jednak, nie wiedzieć czemu, nie korzystamy. Chęci
wyróżnienia się z szarego tłumu są, tylko jakby zapału nie było.
Trzecie ‘ale’ skierowane do Internetu : ogarnij się !
Bezpośredni zwrot do bytu jakim jest Internet, jest niczym rozmowa marchewki ze
słoniem – nierealna, ale w życiu trzeba spróbować wszystkich smaków. I przejrzeć
większość stron, by utwierdzić się w przekonaniu jak wielką krzywdę wyrządzają
one nieświadomym młodym ludziom, szukającym w tym miejscu inspiracji . Znajdują,
owszem, ale kopie kopii z wielkim brokatowym napisem : unikat. Takich unikatów
powinniście unikać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
pełna kulturka, proszę !