na zło pozwolenia już nie ma

na zło pozwolenia już nie ma

2017/04/28

operacja "plotka"

W niedzielę wielkanocną strasznie wiało. Nie wiem czemu nie wzięłam ze sobą zimowego płaszcza; chyba ta data w kalendarzu mnie zmyliła. 16 kwietnia. Czyli już prawie trzy miesiące w Warszawie, nie ujmując tych dni, kiedy z utęsknieniem wracałam na domowy obiad do mamy. Trzy miesiące w innym mieście, a ja już jestem matką. Podobno syn. 
Nie wyobrażacie sobie jakie było moje zdziwienie na słowa taty, który z lekkim przekąsem, niby pół żartem, zapytał, dlaczego nie przywlokłam z tej stolicy wnuka. Plotki, ploteczki, plotenieniunie na wsiach szybko się rozchodzą. Mój przypadek nie jest jakimś wyjątkiem. Pijak i morderca, puszczalska laska, kobieta, która dokonała aborcji. No i ja. Ciężarna, tudzież już matka-polka. 
Szybko podchwyciłam temat (slangiem wsi to będzie 'sensacja') i postanowiłam trochę rozkręcić tę szopkę. Nie dlatego, by mieć ubaw z wszystkich gratulujących mi naokoło, ale po to, by uświadomić, że plotka zawsze będzie plotką. I nawet jeśli wyjdzie od "źródła", niedopowiedzenia czy dwuznaczne komentarze mogą na prawdę nieźle namieszać. Plan zatem był taki ...

  *  *  *  *  * 
24.04.2017
23:37 - zrobiłam sobie zdjęcie z wystającym brzuszkiem (no, bądź co bądź trochę go zaniedbałam, ale na swoje usprawiedliwienie dodam, że przed tym zjadłam cała pizzę. sama.), po czym puściłam je w eter internetu z podpisem "rumour has it that...". A jako, że 'pogłoski chodzą o' dosłownie wszystkim, moja mówi, by nie zażerać się fast-foodami na noc.
23:41 - post widziały póki co dwie osoby. Wciąż czekam. I na męża też, który własnie wraca z pracy.
23:45 - zero komentarzy... chyba pójdę spać. Dam im przetrawić tę bolesną informację o pizzy.

25.04.2017 
10:23 - pierwsze poranne spojrzenie w odmęty internetu. Są komentarze. Wraz z pytaniami, czy jestem w ciąży. Heloł! Przecież ja tylko zjadłam pizzę.
14:24 - za chwilę zaczynam pracę. 54 osoby widziały mój post. I żadna, ale to żadna nie zapytała, w której pizzerii ją zamówiłam. Ciągle tylko gratulacje i wybuchy radości.
17:30 - przerwa. Kolejna wiadomość z pytaniem o potomka. A to, że pizza była z bekonem i sosem bbq już nie jest ważne?
23:30 - 67 osób zobaczyło zdjęcie. W sumie 5 gratulacji. A brzuszka już nie ma. 9 godzin w pracy czyni liftingujące cuda.

28.04.2017
20:54 - "Rodzina się powiększa!"  Dziewczyna brata mojego męża (kogel-mogel) powiedziała 'tak'. Za 3 miesiące będę im gratulować nowej drogi życia.
21:24 - pochwaliłam się  cudowną informacją w mediach społecznościowych i co? I znowu to samo. Kolejne gratulacje, choć to nie mnie się one należą.
22:32 - zaczynam świrować, że jestem w prawdziwej ciąży. Anka! Anka! Jesteś dopiero rok po ślubie. Masz jeszcze czas.

*  *  *  *  *

Tak to mniej więcej z mojej perspektywy wyglądało. Czy było to bezczelne? Być może. Jednak bardziej bezczelne są insynuacje za plecami takiej osoby i tworzenie jej nowego życiorysu na potrzeby zabicia czasu. Akurat moi znajomi wykazali się wyczuciem taktu i 90% z nich zapytała, czy to prawda, czy rzeczywiście za kilka miesięcy pojawi się małe A. Ale jest jeszcze te 10%... 
Pytajcie, bo pytania nic nie kosztują. Nie plotkujcie, bo za plotki czasami przychodzi słono zapłacić.


Oficjalnie zaś, nie potwierdzam, jakobym spodziewała się potomka. 
Buziaki!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

pełna kulturka, proszę !