Nie jestem
jakąś fanatyczką zdrowego odżywiania się i nie stoję przy talerzu z
kalkulatorem w ręku z zamiarem liczenia kalorii. Wiem jednak, że frytki z
zajazdu na uboczu mają więcej zeszłorocznego tłuszczu niż najcięższy człowiek
świata, co stawia mnie mniej więcej pośrodku tych dwóch skrajności.
Jest jednak coś, co podstępnie wkradło się na salony
sklepowe (i nie tylko) i bryluje niczym królowa, a my jako jej poddani
hipnotyzujemy się jej widokiem, zapachem i smakiem, by na końcu wyrzucić jej
bezbarwne plastikowe odzienie. Oto przed państwem Królowa samozwańcza
–cola.
Zebrałam tu kilka wiecznie żywych mitów na ten temat i
po iście królewsku zamierzam je obalić.
MIT 1 : Małe ilości nie szkodzą. Na to
zdanie nasuwa mi się inne – „grosz do grosza…” Owszem małe ilości nie szkodzą,
bo właśnie w takich małych ilościach owa cola jest sprzedawana, a wszystko co
jest dopuszczone do sprzedaży powinno spełniać konkretne wymagania zdrowotne.
Podobno jeden papieros też nie jest szkodliwy, a jednak po kilku latach wychodzi
z człowieka taka kokosza, tudzież rak.
MIT 2 : Nie uzależnia tak jak alkohole. Nie znam
osoby, która po spróbowaniu coli już więcej jej nie piła. Praktycznie każdy (w
szczególności na imprezach) jeśli tylko ma wybór między colą a sokiem
marchewkowym czy wodą sięga po to pierwsze. Cola uzależnia tak samo jak
alkohol, z tą różnicą, że po coli możesz jeszcze prowadzić samochód.
MIT 3 : Pomaga w trawieniu. Bujda, bujda i jeszcze
raz bujda! Jeśli chcesz oczyścić organizm zacznij jeść śliwki lub zjedz zupę
fasolową. Jest wiele innych sposobów na oczyszczenie organizmu, które są
zdrowsze od coli. Jednak zdrowsze czasami równa się gorzkie lub kwaśne co już
nie jest tak dobre w smaku jak cola.
MIT 4 : Od coli jeszcze nikt nie umarł. Ale ożył też
nie. Prawda jest taka, że o działaniu coli na nasz organizm przekonamy się
dopiero za kilka lat. Dlaczego? Bo choć teraz colę można dostać w każdym
miejscu świata, to jeszcze 20 lub 30 lat temu w Polsce puste półki to była
norma, a przeciętni ludzie owszem, kupowali butelki, ale z octem, a nie z colą.
Starsi ludzie (w tym i moi rodzice, choć jeszcze nie są tacy starzy) nie wypili
w życiu tyle coli ile niektórzy z młodego już pokolenia, dlatego to właśnie na
ludziach milenium najbardziej odbiją się skutki spożywania coli i innych jej
pochodnych. Poza tym, badania nie są aż tak dalekosiężne, aby przewidzieć
skutki picia coli i ich wpływu na
organizm za 50 lat.
MIT 5 : Cola
zawiera dużo składników naturalnego pochodzenia. Hmm, może to i w połowie
prawda, ale wiem, że cola dobrze działa na rdzę, a żadne znane mi odrdzewiacze
nie są produkowane z wyciągów naturalnych.
MIT 6 : Cola dobrze smakuje do posiłków. Żaden z
dietetyków i innych naukowców nie poleca picia coli na śniadanie. W sumie to na
obiad i kolację też nie. A informacja, że właśnie ten czarny napój najlepiej
smakuje przy obiedzie jest dziełem producentów, bo przecież reklama dźwignią
handlu. Prawda jest taka, że cola dobrze smakuje z fast foodami, a ten rodzaj
jedzenia tez nie należy do najzdrowszych. Wniosek? Kto z kim przystaje, takim
się staje.
Mam nadzieję, że tymi stwierdzeniami nie obraziłam
majestatu fanów coli. Jednak mimo wszystko, zanim zlinczujecie mnie i wylejecie
wiadro pomyj, pomyślcie czy nie mam racji? Wszak gdyby cola była taka wspaniała
to noworodki zamiast cyca z mlekiem, doiłyby flachę z colą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
pełna kulturka, proszę !