Po dwóch tygodniach spędzonych we Włoszech ciężko jest jednoznacznie
opisać kulturę oraz panujące tam zwyczaje, jednak jest kilka rzeczy,
których na pewno nie znajdziecie w żadnym turystycznym przewodniku, a na
prawdę warto je znać.
- Mięso. Można pokusić się o stwierdzenie, że Włosi to wegetarianie,
bo mięso w sklepach jest na prawdę drogie. Jednak biorąc pod uwagę smak,
włoskie prosciutto wygrywa wszystko.
- Powitania/pożegnania. Kiedy przebywa się w gronie włochów ma się
wrażenie, że każdy zna każdego, czy to wychodząc ze sklepu, czy pytając o
drogę.
- Język. Mówi się, że w XXI wieku język angielski to podstawa. No
niekoniecznie, jeśli jesteśmy we Włoszech. Włosi jeśli mówią coś w tym
języku to tylko pojedyncze podstawowe słowa. I dotyczy to nie tylko osób
starszych, ale również młodzieży. Zdarzają się wyjątki, jednak jadąc do
Italii polecam szybki kurs języka włoskiego.
- Prywatność. Bardzo pozytywna cecha, szczególnie jeśli jesteś w
pidżamie, a ktoś puka do Twojego pokoju. Nawet mimo zaproszenia do
środka Włoch nie wejdzie.
- Słodycze. Jeśli Italia jest królestwem produktów Kinder, to plebsem
są tu czekolady, a królewnami-żabami batony (bo niby w jakiejś bajce są,
ale tak naprawdę to nikt ich na żywo nie widział).
- Komunikacja. W mieście, w którym się zatrzymałam miałam wrażenie, że
na jednego mieszkańca przypadają dwa samochody. Rowerów jest więcej niż
w Amsterdamie, a komunikacja miejska jest cholernie droga.
- Wino. Jest tu bardziej powszechne niż chleb, a czasem i tańsze od
niego (i od mięsa też, to oczywiste). Wybór jest ogromny jeśli chodzi o
gatunki. Jeśli jednak mamy ochotę na wino słodkie lub półsłodkie - patrz
punkt z księżniczkami-żabami.
- Droga. Rawenna to 95% skrzyżowań z ruchem okrężnym czyli popularnych rond. Dodatkowo, na każdym z nich są znaki informacyjne, co bardzo ułatwia kierowcom poruszanie się po mieście, bez szczególnej znajomości topografii miejsca.
- Zwiedzanie. Zwiedzanie niektórych zabytków Rawenny wymaga biletów.
Aby uniknąć kupowania w każdym miejscy wejściówki jest możliwość
wykupienia karnetu na zwiedzanie, który obowiązuje przez 7 kolejnych
dni. Cena to około 9,5 €.
Jeśli Wasza wiedza o Włoszech bazuje tylko na informacji, iż są
producentem jednych z najlepszych win na świecie, to czas nadrobić
zaległości. Włochy to nie tylko winiarska potęga, ale również kolebka
chrześcijaństwa. W Rawennie (cel mojej podróży) znajduje się 11
kościołów, 3 bazyliki, 2 baptysteria i wiele innych obiektów,
choć są miasteczkiem mniejszym od Kielc. Przypadek? Nie sadzę.
|
Piazza del Popolo, po lewej kościół Santa Maria del Suffragio |
|
Baptysterium ariańskie |
|
Bazylika San Vitale |
|
Mauzoleum Galii Placydii |
|
Grób Dante Alighieri |
|
Dziedziniec Muzeum Dantego |
|
Rocca Brancaleone |
|
Kościół San Giovanni Evangelista |
Zabytki zabytkami. Na uwagę zasługują również malownicze i urokliwie ciasne uliczki, często skrywające kameralne restauracje i pizzerie. A skoro już jesteśmy w temacie jedzenia, włoska pizza to coś czego koniecznie należy spróbować. Choć do wyboru mamy sporo eksperymentalnych smaków (z frytkami, jajkiem czy parówkami) to tradycyjne z szynką i pieczarkami są również popularne. Zaletą tego przysmaku jest to, iż składniki znajdują się rzeczywiście na Twojej pizzy, a nie jak to czasem w polskich pizzeriach bywa, tylko w menu.
Warto spróbować również piadiny. Jest to coś w rodzaju tortilli-naleśnika nadziewanej w zależności od rodzaju: sosem pomidorowym, serem, szynką, pieczarkami, rukolą lub też... nutellą.
W mojej dziesięciostopniowej skali, Rawennę oceniam na mocną siódemkę,a to oznacza, że w planach na przyszłość na pewną ją uwzględnię na mojej trasie. I to nie tylko ze względu na klimat, dobre jedzenie czy 10-o kilometrową odległość do Morza Adriatyckiego, ale również dla świetnych ludzi, których tu poznałam.
Grazie per tutto Gloria, Giorgio e Devid!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
pełna kulturka, proszę !