„Czemu to widzisz drzazgę w oku
swego brata, a belki we własnym oku nie widzisz” Łk 6,41
Podobno na Internetach można
znaleźć wszystko, a to czego nie tam nie ma, nie istnieje. A, że wszystko
oznacza też to, że poza najnowszymi układami choreograficznymi pani
Chodakowskiej i zdjęciami dzieci Beckhamów w ciuszkach za 2000 i to zielonych
można natknąć się na niezbyt wybredne strony pokazujące rzeczywistość z nieco
innej perspektywy. Tej ciemniejszej.
Osobiście bardzo lubię bekę.
Potrafi wyprodukować kilkanaście kilogramów kiszonej kapusty rocznie, co cieszy
nie tylko mój brzuch, ale i portfel. Ostatnio jednak kisi inne monstrualnie
błahe problemy i wady. Beka z gimnazjalistów (czyt. gimbazy), beka z szafiarek,
beka z kobiet za kierownicą. I mogłabym wymieniać tak jeszcze kilka dobrych
linijek, ale po co. Wszyscy zapoznali się już z tematem.
Cóż. Nie lubię tego. Nie dlatego,
że sympatyzuję z którąś z tych grup. Raczej dlatego, że jestem świadoma. Swoich
wad, głupich zachowań, nieprzemyślanych decyzji, ze nie jestem idealna. I wiem,
że nie jestem jedyną we wszechświecie, która nie wie jak uruchomić automatyczną
pralkę. Takich ludzi są miliony. Z problemami, kompleksami. Ale w związku z
tymi niewygodnymi faktami mamy być brani i wyrzucani za margines prześmiewczego
życia?
Psychologowie twierdzą, że jeśli
ktoś wytyka innej osobie jakąś wadę, sam ma z nią problemy. Warto zatem czepiać
się tak o wszystko? To, że przez chwilę będzie się kozakiem i w centrum uwagi
nie oznacza, że następnego dnia sami nie popełnimy jakiejś wstydliwej gafy i
będziemy na językach. Ale wtedy, już w mniej pozytywnym świetle.
Warto?
Niektóre rzeczy polecam traktować z przymrożeniem oka, a uprzedzenia
(i aparat) schować do kieszeni.
P.S. Lubię wygazowaną colę. Czasami nawet dolewam do niej
wody.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
pełna kulturka, proszę !