Jestem przekonana, że za poniższe słowa oberwie mi się od wszystkich subkultur, poczynając od hippisów, przez Włochów a na nadgorliwych mamach kończąc, bo w końcu co ja o dzieciach mogę wiedzieć skoro sama ich nie posiadam. Jeszcze nie, ale to nie znaczy, że nie siedzę w temacie, bo z dziećmi mam ostatnio dużo kontaktu (jako niania, nie pedofil). Co więc dziś biorę na bulwarowy warsztat? Wszystkim dobrze znane bezstresowe wychowanie.
Czy dziecko można wychować bez kar i nagród, opierając się jedynie na rozmownie? Nie. A jeśli ktokolwiek na zadane pytanie odpowiedział twierdząco chcę go poinformować, że jego dziecko w bardzo niedalekiej przyszłości wyrośnie albo na egoistę albo na pierdołę. Sory, innych opcji nie ma. Dlaczego? Bo dziecko mając kilka lat, czyli będąc w takim wieku, w którym koduje się informacje na całe życie nie zrozumie Waszych "nie wolno", "nie dotykaj", "nie krzycz". To będą tylko puste komunikaty, których nie 'przykoduje' sobie do konkretnej czynności, której zakazujecie lub nakazujecie. Chyba nikt nie mówi "zjedz zupę" i zostawia dwu- czy trzyletnie dziecko w samopas aby samo zjadło tą zupę. Siedzicie razem z dzieckiem i je karmicie mówiąc mu wprost aby jadło. Dlaczego więc, kiedy dziecko zaczyna się bawić rzeczami nieodpowiednimi dla jego wieku, Wy rzucacie "nie wolno, zostaw", po czym wracacie do porannej gazety i kawy? Bądźcie konsekwentni, drodzy rodzice, i zacznijcie nie tylko mówić, ale i robić.

SAM ZAKAZ = ŹLE
ZAKAZ + KARA = ŹLE
ZAKAZ + KARA + ROZMOWA = DOBRZE
Temat karania pokrótce omówiony, więc aby zrównoważyć - nagrody. Choć zwolennicy bezstresowego wychowania unikają nagród tak samo jak i kar, są one potrzebne. Nawet bardzo. Dlaczego? Bo dziecko nagrodzone czuje się docenione. Takie dziecko zrozumie, że to co zrobiło podobało się rodzicom, a więc było dobre, a więc będzie to robić częściej by dostawać nagrody. I tu, jak i w poprzednim akapicie odnośnie kar mała gwiazdka - nagrody to nie tylko rzeczy materialne! Nagrodą może być pochwała czy zwykły rodzicielski przytulas. Dziecku na pewno się spodoba, a i będzie zdrowsze niż jakaś czekolada. Nie należy jednak zapominać, żeby w tych pochwałach nie robić z dziecka pszczoły (czyli nie słodzić mu jak najlepszym miodem).
Zauważyłam również, iż wielu rodziców robi podstawowe błędy, których nawet nie zauważają, a mają wpływ na rozwój dziecka. Jednym z nich jest natychmiastowe uleganie, kiedy tylko dziecko zacznie płakać. Serio? Boicie się małego, rozwrzeszczanego "bachorka", który chce wymusić kolejną zabawkę albo lody na obiad? Dzieciak popłacze, choć niejednokrotnie wymuszonymi łzami, i przestanie. Ulegając mu, nadajecie komunikat: jesteś moim panem, a ja twoim sługą. Nie! To Ty jesteś panem. Jesteś rodzicem do cholery, a to już coś znaczy. Boisz się, że dziecko zrobi takie przedstawienie na przystanku lub w sklepie? Zacznij je wychowywać! Wychowujesz je w domu, ale to nie znaczy, że jak wyjdziecie na miasto nagle role się odwrócą a Ty znów staniesz się paziem. Nadal rządzisz, generale. Postaw dziecku granice i trzymaj się ich, sam starając się nie przekraczać ich przy dziecku, bo kto jak to, ale to właśnie Ty jesteś przykładem. Jesteś autorytetem, który dziecko powinno naśladować.
Jeśli jacyś mamusiowie lub tatusiowie poczuli się urażeni wypowiedziami zawartymi w powyższym tekście to oznacza, że może być coś nie tak z waszym wychowywaniem dzieci, dlatego odłóżcie laptop na bok i idźcie z dzieckiem na spacer. Ot tak, jak rodzina.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
pełna kulturka, proszę !